ośnieżone szczyty gór
ośnieżone szczyty gór
zhongguo zhongguo
728
BLOG

MITYCZNA KRAINA – "Zaginiony horyzont’’

zhongguo zhongguo Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Podczas wędrówki po rozległej prowincji Yunnan po raz pierwszy spotykamy "zachodnią twarz". Miła Amelia mieszka w Paryżu i od 10 miesięcy podróżuje samotnie po Azji. Co prawda czas, który z nią dzielimy jest dość krótki, wspólnie jedziemy  autobusem do przecudownej krainy zwanej Shangrila, ale się polubiliśmy. Amelia wysiada wcześniej, chce się zaszyć na dwa dni w Wąwozie Skaczącego Tygrysa, w królestwie narodu Naxi. Tutaj nasze drogi się roździelają. Nie umawiamy się na następne spotkanie, mamy przeczucie, że się wkrótce spotkamy.

Wzniesiona nad 3200m npm niebywale piękna i mityczna kraina leży w sercu 3 rzek (Jangcy, Mekong i Saluen), rozciąga się na trawiastym płaskowyżu wśród rozległych pastwisk i gór o ośnieżonych szczytach.

 image

Shangrila jest drzwiami wejściowymi do Tybetu, stąd też przez Chińczyków uznawana jako Tybet, choć na dobrą sprawę jeszcze nim nie jest.

Region jest zamieszkany głównie przez Tybetańczyków, spotkać można również inne narody jak Naxi, Yi, Lisu, Hui, Pumi i Bai. Na tak dużej wysokości tutejsza ludność jest typowo rolnicza, uprawia pszenicę i warzywa oraz hoduje jaki, konie i owce.

Właściwa nazwa to Zhongdian, ale przyjęto zwać tę przecudną krainę Shangrila, wzorując się na opowieści napisanej w 1933 roku piórem Jamesa Hiltona i zatytuowanej "Zaginiony hotyzont". Autor opisuje piękny, utopijny i prawie niebiański świat.

Czasy się zmieniają, zaledwie 10 lat temu, Shangrila była małą trudno dostępną i zagubioną burgadą. Spotkać można było w zakątkach ulic przechadzające się prosięta. Dzisiaj przekształciła się w znane i oblegane turystyczne centrum, stając się atrakcją dla przybyszów z całych Chin.

Zbudowane u podnóża gór, miasto Zhongdian jest podzielone na dwie części: starą i nową. Nowe miasto nie jest zbyt interesujące, wygląda jak prawie każde nowoczesne chińskie miasto. Ciekawym miejscem jest jednak największy na świecie obiekt kultury tybetańskiej -  Muzeum Kultury Tybetańskiej, wznoszący się na jedenastu piętrach. Na dzisiejszy dzień tylko 4 piętra są zagospodarowane, a tylko jednego z nich zbiory są udostępnione zwiedzającym. Wstęp jest bezpłatny, byliśmy oprowadzani po obiekcie przez miłą tybetańską przewodniczkę. Prace jeszcze potrwają trochę czasu, mają się zakończyć za 2-3 lata.

    image

Szczególnie warto jest odwiedzić stare miasto. Tybetańska atmosfera, stare drewniane domy, przechadzający się jego mieszkańcy na brukowanych wąskich uliczkach... Na wzgórzu, w południowej części miasta mała świątynia Guishan i ogromne koło modlitewne,na obrotowej osi z wypisanymi na powierzchni mantrami (werset lub sylaba). Przez cały dzień wierni przybywają tutaj i wprawiają w ruch koło idąc w kierunku wskazówek zegara.Zgodnie z wierzeniami tybetańskimi obracanie młynkiem modlitwnym daje ten sam efekt, jak ustne recytowanie modlitw, jednak młynek kręci się dużo szybciej niż mówiona modlitwa.

                                       image

Główny plac w centrum starego miasta w dzień jest wypełnony straganami z tradycyjnymi pamiątkami i żywnością.


image

Wieczorem zaś o godz.19°° zbierają się na nim mieszkańcy, starsze osoby i młodzież wspólnie uczestniczy w sesji tanecznej w rytmie muzyki tybetańskiej. Atmosfera jest cudowna. O tej zimowej porze roku wieczorem jest bardzo chłodno, takty muzyki rozgrzewają i nasze ciała uczestniczące w zbiorowym tańcu.


Główną religią w Zhongdian jest buddyzm tybetański, zakorzeniony tutaj od XI wieku.

Idąc na północ od miasta około godziny, napotykamy na klasztor Songzalin. Jest to największy klasztor lamów buddyzmu tybetańskiego w Yunnanie. Cały kompleks zajmuje powierzchnię około 300.000m2 z widokiem na małe jezioro u jego stóp.

                                 image

   Klasztor Songzalin został zbudowany w 1679 roku, w osiemnastym roku panowania cesarza Kangxi z dynastii Qing. Jego budowa trwała dwa lata. Rozległy kompleks ma kilkanaście świątyń. Żyje tutaj prawie 700 mnichów. Miejsce ma reputację ’Małego Pałacu Potala’, wzorowanego na pałacu w Lassa.

Najcennijsze skarby przechowywane w klasztorze mieszczą sie na zapleczu. Są to 3 statuetki Tsongkapa, Maitreya i siódmego Dalajlamy. Każda z nich ma ok. 10 m wysokości. Klasztor podczs R.K. uległ bandyckiemu zniszczeniu. Wiele budynków jest w trakcie renowacji, miejsce jest piękne i warte odwiedzenia. Zbudowane na wzgórzu, 3000m npm miejsce gwarantuje dobrą wspinaczkę po stromych schodach. Mijaja się szereg domów zamieszkałych przez mnichów, aż w końcu dociera się do głównej świątyni.

                                    image

Wewnątrz głównej sali modlitewnej historia buddyzmu jest reprezentowana przez dość imponujące posągi z brązu Buddy, a także kolorowe malowidła ścienne. Freski przedstawiają życie Buddy wraz z kołem życia charakteryzującym 6 światów egzystencji: niebo, półbóg, ludzkość, piekło, głodne duchy i zwierzęta.

 Środek koła symbolizuje 3 gałęzie życia: ignoracja, nienawiść i chciwość.

  Mnisi zajęci modlitwą kręcą modlitewne młynki, wychodzimy nie przeszkadzając im

Zgodnie z tradycją tybetańskąmłynki modlitewne nigdy nie powinny się zatrzymać, gdyż ich stały obrót tworzy modlitwy.


 Wychodząc z klasztoru przechadzamy się w okolicznej wiosce. Pewno Shangrila była przed laty do niej podobna. Dróżkami wiejskimi przechadza się bydło, trzoda chlewna i drób. Spodobał mi się ciekawy jak, który towarzyszył nam w zwiedzaniu wioski.

                                                                                image

W wiosce domy są stare,otoczone ścianami wokół dziedzińca i podzielone na dwa poziomy. Dolna część przeznaczona jest dla zwierząt i przechowywania narzędzi rolniczych oraz  drewna .
W każdym z nich na tarasie suszy się pranie. Centralnym miejscem domu jest piec, masywny filar wspiera strzelisty dach z panelami desek. Na poddaszu schną zbiory. W domu jest  też piwnica, sypialnia, pokój modlitewny, w którym czci się Buddę i gdzie znajdują się zdjęcia przodków rodziny.

Ściany domów są przeważnie białe, jest to kolor święty. Przodkowie tybetańscy czcili białe kamienie. Na dachach wielu spotkanych domów zawieszone są flagi Komunistycznej Partii Chin.


                                                         image

Dzisiejszy dzień, podobnie jak i poprzednie jest słoneczny. Jednak w powietrzu odczuwamy zbliżające się nadejście zimy. Zimą częste śnieżne burze paraliżują dotarcie do miasta i utrudniają transport. Na szczęście w hotelu gdzie mieszkamy jest ogrzewanie i elektryczne materace na łóżkach. Rano budzimy się ze zmarźniętymi nochalami, za oknem świeci słońce i widać ośnieżone szczyty gór. Właścicielem tego miejsca jest młody Han rodem z Harbinu, ale od dzieciństwa mieszkający w Kunmingu. Razem ze swym wspólnikem prowadzą to gościnne miejsce. Wieczorem gdy wracamy strudzeni wrażeniami zaprasza nas na lampeczkę wina. Jest amatorem tego trunku, a więc wspólnie z nami dzieli swą pasję. Uzgadniamy, że po naszym wyjeździe nie tracimy kontaktu ze sobą.

 Śniadanie przywykliśmy jadać w jednej z pierwszych  kilka lat temu otwartych restauracji w mieście. Ciepłe mleko, herbata, grzanki natarte czosnkiem i makaronowa zupa stały się naszym rytualnym porannym posiłkiem. Ciepło tutaj, w środku sali stoi stary piec na drewno, nawet koty sobie wymościły pod nim swe posłanie.

Za oknem, opatuleni przechodnie maszerują szybkim krokiem wdychając zimne powietrze, a wśród nich ... stoi z rowerem u swego boku zagubiona Amelia. Wyskakuję po nią, obściskujemy się jak starzy przyjaciele, którzy nie widzieli się od dawna. Zapraszamy ją do naszego stoliczka na ciepłe mleko. Młode dziewczę jest "przemarźnięte", mawia, że się chce przyzwyczaić do minusowych temperatur, które czekają na nią w mroźnym Władywostoku.

  Tym razem żegnamy się z nią na dobre... a może jeszcze kiedyś przez przypadek na paryskim bruku trafimy na siebie. Kto wie?

  Żegnamy się też z magiczną krainą o niebywałym uroku, krainą która potrafi urzec przybysza i oczarować go swą magią.

                   

 

Zobacz galerię zdjęć:

śpiące koty pod piecem
śpiące koty pod piecem
zhongguo
O mnie zhongguo

CHINY - to moja pasja i powołanie. KRAJ, w którym jest najwięcej ludzi do polubienia. JĘZYK, HISTORIA, KULTURA, TRADYCJA ... wszystko mnie interesuje. Wśród moich podróży po Chinach losy wiodą mnie tam gdzie jest zawsze coś do odkrycia </&lt NAGRODA ''za systematyczną prezentację kultury chińskiej i budowanie mostów pomiędzy narodem chińskim i polskim'' (2012 rok)"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości