Był lipiec 2007 rok... organizacja humanitarna "o dość kolorowej nazwie" przydzieliła mi opiekę nad tą mała dziewczynką, miala wtedy 7 lat.
Widzę ją na zdjęciu, snuję plany, chcę ją osobiście zobaczyć, odnaleźć i poznać. Ale cóż nie mam jej adresu, tylko nazwę wsi, gdzie chodzi do szkoły i to jeszcze napisaną nie po chińsku tylko w transkrypcji fonetycznej (pinning).
Po skontaktowaniu sie z "organizacją o kolorowej nazwie", dowiaduję się, że mogą mi pomóc w odnalezieniu MAŁEJ ŻOŁNIERKI lecz ta "humanitarna pomoc" kosztuje tyle i tyle... Spadam z nieba... kpicie sobie ze mnie, znam Chiny i chińskie ceny. Postanawiam samodzielnie odnaleźć małą dziewczynkę.
Wyruszam w daleką podróż z Kantonu, samolotem do Gui Lin, potem jeszcze dwoma miejscowymi autobusami do prowincji Gui Zhou, w daleką nieznaną drogę.. Na dworcu autobusowym w powiatowym mieście przypadkowo odkrywam na mapie chińską pisownię nazwy tej małej wsi.
Uf! Czuje sie w domu! Już wieczór... zbyt późno, aby wybrać się po nocy w dalszą górską wyprawę i odnaleźć wiejską szkołę gdzie w pierwszej klasie uczy się moja bohaterka. Wyprawę odkładam na nastepny dzień. Jesteśmy w duecie (z osoba poślubioną w 82 roku, na szczescie!), po rannych sniadaniowych pierożkach i po uśmiechach miejscowej ludnosci, która nas zaadoptowała od pierwszego wejrzenia, wyruszamy w drogę, koło południa docieramy do celu.
Gromadka dzieci wita nas okrzykami. W szkole ucza sie dzieci z mniejszości YAO, które codziennie pokonują kilka lub kilkanaście kilometrów aby zdążyc na dzwonek szkolny oznajmujący naukę. Trzech nauczycieli gościnnie proponuje wspólny posiłek, wyjaśniam cel naszej wizyty.
Dużo emocji... MAŁA ŻOŁNIERKA - malutka, drobniutka z pierwszej klasy, pierwszy raz nas widzi. Dopiero od dwóch miesięcy uczy się chińskiego, w domu gdzie mieszka z babcią i z dziadkiem rozmawia tylko w języku YAO. Ładnie rysuje i ładnie się uczy.
Nauczyciele organizują uroczystą akademię na nasza cześć, fakt ten nas bardzo żenuje, nie na takie aż owacje zasługujemy!
Bylo to pięć lat temu... Nasze więzi stały się jeszcze bardziej solidne! MAŁA ŻOŁNIERKA po trzech latach nauki w swej górskiej szkole, od zeszłego roku uczy sie w XI SHAN, miasteczku powiatowym odległym 12 km od rodzinnych stron. W tygodniu mieszka w internacie, w piątek po lekcjach, jesli tylko aura sprzyja - wtedy gdy nie pada deszcz lub śnieg wraca do swego małego drewnianego domku położonego wsród gór.
Jak dalece dotrze w swej nauce?
W mniejszościach narodowych dziewczynki mają małe szanse, aby sie wybić swą wiedzą i otrzymać dyplom ukończenia szkoły , wodząca rola przypada płci męskiej, która jest wsparciem i przyszłością swych rodzicow, dlatego chłopcy mają większe szanse niż dziewczynki.
Mała Żołnierka jednak ma tę szansę, że dobry Anioł Stóż nad nią czuwa, sama ma tyle zapału, którego nawet największy SMOK nie zdoła powalić! A poza tym... jest wspaniała i dzielna !