... i napisał „Najpewniejszym i najtrudniejszym zarazem sposobem na obdarowanie innych jest osobiste doglądanie niestety wszystkiego”
Więc doglądam tak od kilku lat wszystkiego, dlatego wyjeżdzam w duecie w te odległe regiony Chin łącząc przyjemne z pożytecznym. Gdyby nie ta wspólna pomoc, w szkole nie było by podstawowych życiowych „spraw”. Jest bardzo prosto dowiedzieć się co szkole jest potrzebne, wystarczy zadzwonić do dyrektora szkoły i spytać się. Odpowiedzi jednak prosto na początku nie przychodziły, nauczyciel był zażenowany o cokolwiek nas prosić. Z biegiem czasu nasze więzi stały się silniejsze, a więc i żenada zniknęła.
Pierwszą naszą małą inwestycją była „fontanna” do ciepłej i zimnej wody. Wspomnę, że w szkole nie ma wody bieżącej, na zewnątrz budynku jest zainstalowany kran z wodą płynącą z potoku, ale zimą przy minusowej temperaturze woda zamarza. Potem były inne mniej lub bardziej kosztowne.
Od tego roku szkolnego rząd chiński jest bardzo hojny, z jego skarbonki we wszystkich wiejskich i powiatowych szkołach dzieci otrzymują jeden ciepły posiłek w wysokości 3 yuanów. Tak więc wszyscy nasi milusińscy z Gao Jiao nie dysponując wystarczającym czasem aby w południe wrócić do domu na obiad, zjadają go gratis w szkole. Rząd również finansuje płacę kucharza reprezentującą 30 yuanów/dzień i zakup u miejscowych rolników żywności.
Dzieci, które przez cały tydzień są w internacie, tak jak nasza Mei Bing, mają darmowe 3 posiłki/dziennie, za internat i za naukę również płaci rząd przez 9 lat nauczania. Szkoła na wsi jest bezpłatna dla mniejszości narodowych i w całych Chinach obowiązkowa przez 9 lat.
Dyrektor-nauczyciel jednak sam musiał zorganizować salę służącą spożywaniu posiłków czyli krótko mówiąc stołówkę, (sal jest sporo w szkole dla dwóch dziesiątek uczniów), sam zaplanował podłączyć elekryczność i w trosce o dzieci pomyślał o zakupie dużego telewizora używając funduszy z tegorocznych darów.
Z żalem opuściliśmy tych naszych miłych Przyjaciół. Co roku myślimy czy jeszcze do nich zawitamy?
Odpowiedz zawsze ta sama: „ Oczywiście, przecież nie można ich zostawić w połowie drogi”
zdjęcia:
* część VI