Ciekawostką jest, że Harbin, o którym opowiadam jest miastem partnerskim naszej stolicy – Warszwy.
Historia zaczyna się w 1898 roku kiedy Rosja otrzymuje od cesarskich Chin w 25 letnią dzierżawę Półwysep Liaoning, jak również prawa do przedłużenia Kolei Transsyberyjskiej przez Mandżurię aż do Portu Artura.
Wraz z Rosjanami i Polakami osiedlają się uciekinierzy żydowscy z Rosji, którzy tworzą w Harbinie swój własny świat. Warto poświęcić kilka słów temu wybranemu narodowi. W późnieszych latach międzywojennych liczba ich powiększyła się o uciekinierów żydowskich z innych państw Europy, ich liczba sięgała 20 000. Żydzi zbudowali bożnice, szkoły, banki. Najważniejsza synagoga, z wielkim pozłacanym dachem podobna do meczetu, stoi tuż; tuż przy wejściu na Zhong Yuang Da jie, w sercu starej dzielnicy.
W tej dawnej czteropiętrowej synagodze znajduje się jedyny w północnej Mandżurii hotel z sieci Hostelling International...! Podejrzewam, że dawniej musiała się prezentować okazale, jej stożkowata kopuła, dwie apsydy, wystrojona gwiazdami Dawida przyciąga oko przechodnia. Są tutaj pokoje dla gości, sklepy, kawiarenka i pizzeria.
Żydzi naonczas mieli własne szkoły i stołówki. Większość przedsiębiorstw handlowych i przemysłowych należało do rosyjskich Żydów. Byli nie tylko bogaci, ale również biedni Żydzi, to dla nich stworzone były schroniska, wiadomo naród ten jest bardzo solidarny i sobie wzajemnie pomaga. Do dzisiejszego dnia większość sklepów przez nich stworzonych zachowała się, zmienił się jedynie ich wystrój i nazwa. A, że mają głowę do interesów, jak potocznie przystało się mawiać, to wzbogacili sie dość szybko i miasto wspaniale prosperowało w tamtych czasach.
Otworzono w 1923 roku Żydowski Bank Krajowy, a w latach 1918-1930 publikowano ponad 20 gazet i czasopism po hebrajsku i jidysz. Podczas okupacji japońskiej 1931/32 część Żydów wyemigrowała do Shaghaju, Tian Jin i Qing Dao.
W cerkwi Św. Zofii, która stała się muzeum, eksponowanych jest kilka fotografii poświęconych obecności żydowskiej w Harbinie. Natomiast dawna synagoga, która również przerodziła się w muzem, na swych trzech piętra zgromadziła pamiątki żydowskie. Muzem to powstało z inicjatywy żydowskiej i jest wspierane finansowo przez Żydów. Żałuję, że my Polacy nie potrafimy tak jak Żydzi dbać o naszą spuściznę narodową i kulturalną. Pamiątki pozostawione po naszych polskich rodakach w Harbinie są znikome, przede wszystkim nie istnieje słowo ‘’pamięć o nich’’...
Pod koniec lat 1990 za sprawą władz chińskich cmentarz żydowski powrócił do życia.
Władze miasta Harbin oczyściły cmentarz, położyły kwiaty na każdym z grobów. Jest on położony poza miastem, na grobach widnieją napisy i po rosyjsku, i po hebrajsku, i po angielsku. W rzeczywistości niektóre z grobów zostały przeniesione podobnie jak i groby Polaków z innego cmentarza zniszczonego podczas Rewolucji Kulturalnej. Groby te pochodzą z końcowych lat XIX wieku aż do lat 50-tych XX wieku.
Ehud Olmet dawny premier Izraela przyjechał tutaj w 2004 roku na grób swego dziadka Morechaja.
Można się dowiedzieć bardzo wiele przechadzając się po cmentarzu, pochowanych jest tu kilka mieszanych małżeństw rosyjsko-chińskich.
W Harbinie, Bejtar rozwinął się dość szybko kosztem innych ruchów lewicowych. Kiedy syjonizm został zakazany przez ZSRR, Harbin stał się centrum i pełnomocnikiem rosyjskiego syjonizmu.
Chińczycy są narodem bardzo tolerancyjnym. Podczas tegorocznego pobytu w Chinach pewien pan, może miał 40-45 lat, tak do mnie się zwrócił :
- my Chińczycy lubimy wszystkie narodu, każdy jest u nas mile widziany, jednego tylko narodu nie darzymy sympatią, proszę zgadnąc jaki to naród?’’
odpowiadam mu bez zastanowienia:
- Japończycy
- tak, zbyt dużo nam zrobili złego abyśmy mogli zapomnieć i ich polubić.
Nie lubię gdy jakiekolwiek tendencyjne krytyki pod adresem Chin są wypowiadane, zwłaszcza przez osoby nie mające najmniejszego pojęcia o tym narodzie. Mnie i moich chińskich przyjaciół bolą te wypowiedzi.
Na zakończenie tej notki przytoczę wypowiedz pana Izaka Szapiro 77- letniego Żyda, który żył wśród Chińczyków i tak oto o nich się wypowiada :
‘’Harbin, skąd pochodzę noszę w mym sercu przez całe moje życie, dorastałem w otoczeniu pełnym tak wielkiej życzliwości, Chińczycy nigdy nie zwrócili się do mnie jak do cudzoziemca. Moi Rodzice nauczyli mnie do nich szacunku, rozmawiali ze mną o Chinach i Rosji, wspólnie z Chińczykami jedliśmy żydowskie potrawy i tradycyjne dania kuchni chińskiej. Pod koniec XIX wieku wielu Żydów zaczęło uciekać od dyskryminacji carskiej Rosji i znalazło schronienie w Harbinie.’’
Pan Szapiro wyjechał z Harbinu prawie 70 lat temu, ale bardzo dobrze pamięta swe szczęśliwe lata tutaj spędzone, mówi:
‘’ w mojej pamięci wszędzie byli Chińczycy, w sklepie z cukierkami, na ulicy i w fabryce mojego dziadka, bawiłem się z dziećmi chińskimi’’
W latach 1920 w Harbinie Żydzi stanowili największą społeczność żydowską na Dalekim Wschodzie. Obecnie coraz więcej Żydów przyjeżdza do Harbinu aby odnaleźć swe korzenie i złożyć hołd swym przodkom. Miło jest mi się dowiedzieć od pracownika Muzem Żydowskiego, że Żydzi nie zapomnieli o swoich sąsiadach i przyjaciołach harbińskich, ani o tych którzy im pomogli w trudnych czasach. Dzisiaj tworzą organizacje upamiętniające historię chińsko-żydowską.
Wyjątkowe miasto... gościnne i szczere, gdzie wszyscy mogli żyć w pokoju i przyjaźni! Opuszczam je z łezką w oku. Czekają mnie dalsze przygody w Mandżurii. Zapraszam na ich lekturę!
*część XI